niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 5

~Mercedes~
W drzwiach stała Tini, cała uśmiechnięta i radosna.
- Tini ! Ale co tu robisz? - zapytałam szepcząc.
- No jak to co? Miałyśmy się przecież spotkać, a tak w ogóle to nie myślisz że to czas żeby chłopaki wkońcu poznali prawdę?
- Masz rację, to już pora no... ale... - westchnęłam.
- Mechi... - Tini spojrzała na mnie zabójzym wzrokiem.
- Ok, ok....
Weszłam do środka i ogłosiłam cisze, momentalnie wszyscy ucihli.
- Chciałabym wam kogoś przedstawić.
Tini, wejdź ! - powiedziałam.

~Jorge~
Do salonu weszła przepiękna szatynka o cudnych brązowych oczach.
- Cześć - przedstawiła się dziewczyna.
- To jest Martina, moja przyjaciółka, ukrywam ją od ponad 5 miesięcy już, ale uznałam że to już czas przestać udawać - powiedziała Mechi.
Nie wiedziałem dlaczego Mer miała by ukrywać Martine przed nami, przecież nie zrobilibyśmy jej afery, ale... może coś więcej za tym jest?
- Cześć, jestem Jorge - podeszłem do Martiny - Martina, tak?
- Tak, ale mów mi Tini - uśmiechneła się nieśmiało.
- No więc zapraszam u mnie w domu !
- Ej no, impreza dalej trwa ! - wrzasnął Facu i znowu włączył muzykę, pomyślałem że to dobra okazja żeby zbliżyć się do Tini i zaprosiłem ją do tańca, oczywiśćie, zgodziła się i tak przemineła mi prawie cała impreza...

~Mercedes~
No niby wszystko przyjeli w miarę dobrze, no ale już to widzę, będą pytać dlaczego ukrywałam Tini, czy się ich bałam i takie tam... No ale jak się dowiedzą prawdy to na 100% mnie wyśmieją i napewno będą komentarze jak "Na serio? Hahaha" i "To by niczego nie zmieniło hahaha", ale cóż, zasłużyłam sobie. Tsaa, Jorgusiek chyba upatrzył sobie Tinite, no świetnie...
- Hej - podszedł do mnie Rugg - Co tam?
- Nic - odpowiedziałam smutnie.
- Posłuchaj, nie jesteśmy na ciebie źli.
- Nie?
- Nie
Siedzieliśmy tak chwilę w niezręcznej ciszy a ja wyglądałam jak bym miała wybuchnąć płaczem.
- Chodź tu - powiedział Rugg i przyciągnął mnie do siebie i przytulił ja tylko wtuliłam się mocniej w jego tors, on zawsze wie co mi jest i to bez słów.
- Dziękuję że jesteś - wyszeptałam
- Zawszę będę - odszeptał i delikatnie mnie pocałował na głowie.
Przez prawie dwie godziny siedzieliśmy przytuleni do siebie, i rozmawialiśmy o wszystkim kiedy Jorge nas zawołał żebyśmy się spotkali nad basenem w ogródku. Poszliśmy do ogródka i odrazu usiadłam obok Rugg'a, Lodo i Diego (z przyzwyczajenia)
- No to co? Gramy w pytanie ! - krzyknął jak widać szczęśliwy Nico.
- Taaaaak - wykrzyczeli wszyscy.
- Dobra ja zaczynam - powiedziałam
- Xabi... - zaczełam
- O nie! Już się boje!
- Czy podoba ci się Cande? - ona tylko spojrzała na mnie wzrokiem typu "zamorduje cię!"
- Tak szczerze to... Tak ! I to bardzo !
- Naprawdę?- zapytała Cande
- Mhmm
Ona tylko podeszła i go pocałowała i już są oficjalnie razem :D ( i nawet mi nie podziękowali Foch na 5 minut ) No ale widać że Samuka jest smutny :/ eeee tam znajdziemy mu inną.
- Okej, teraz do Jorga, czy zapytasz Mechi za mnie? - zapytał Xabi
- Owszem, Mechi, dlaczego ukrywałaś Tini? - no super ! Musiał o to zapytać!
- Yyyy... ja... no...
Na szczęście przerwał mi telefon Rugg'a, podobno dostał ważny telefon i musieliśmy przerwać na chwilę gre.

~Ruggero~
(Rozmowa - S : Strażak R : Rugg)
R: Hallo?
S: Czy to pan Ruggero Pasquarelli?
R: Tak, a co?
S: Dobry wieczór, jestem oficer Antonio Velzaquez, strażak, chciałbym poimformować o przykrym wypadku który zaszedł u pana w domu...
R: Wypadek?!?!
S: Tak, niestety pana dom zalała woda, przyczyną jest nie zakręcona woda w łazience i za dużo włączonych urządzeń elektronicznych, które po kontaktcie z wodą zrobiły lekkie uszkodzenia, wypadek spowodował 12-letni Leonardo Pasquarelli, nie zrobił sobie krzywdy ale jest w poważnych kłopotach.
R: Co? Ale co Leonardo robił w moim domu? Kto go wpuśćił?
S: Niestety nie wiemy, lecz dobre wieśći są takie że uratowaliśmy sporą część pana rzeczy, a Leonardem zajmują się pana rodzice.
R: Dziękuję, kiedy mam się zjawić po rzeczy?
S: Bez pośpiechu, trzymamy je u siebie w biurzę na "Madrytckiej 42"
R: Dobrze dziękuję, dowidzenia
S: Dowidzenia
-------------------------------------------------
Zatopiłem twarz w dłoniach, załamany.
- Rugg, co się stało? - zapytała troskiliwie Mechi.
- Leonardo... on...
- Co z Leonardo? - teraz Jorge był ciekawy.
- Do cholery! Był u mnie w domu i spowodował powódź, pewnie ukradł mi klucze złodziej pieprzony! Ku**a, jak znajde tego gnoja przejade traktor na jego pysku!
- Oj Ruggiś - zaczeła Mer - Możesz mieszkać u mnie jak długo sobie tego zapragniesz, mam wystarczająco dużo miejsca, a paparazzi nie będą nas śledzić przecież, nie wiedzą gdzie mieszkam, Sergio trzyma to w sekrecie.
- Naprawdę? Mogę?
- Pewnie, jutro pojedziemy po twoje rzeczy.
- Dziękuję że mi pomagasz
- I zawsze będę - uśmiechneła się
Ja ją przytuliłem, i zaproponowałem żebyśmy kontynuowali gre...

--------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział całkiem całkiem :)
Dedykuję Mechiś, Wercikowi i Klaudii :)
Klaudia, przeczytałam twojego bloga i jestem zachwycona, fabuła jest świetna i opowiadanie cudowne ale po prostu net mi się mulił i nie miałam jak skomentować :)))
Zapomniałam powiedzieć :
* Ekipa z mojego opowiadania są sławni a za co, to powiem później :3
MUAHAHA gra będzie kontynuowana :D jestem okropna przepraszam :(
Mechiś, dłuuuugo oczekiwany rozdział :D pisany z myślą o tobie ♥...
Wercik, nowy "Mi Amor" cuuudny ♥
To do nexta :*

Buziaki, Mercy :*

sobota, 21 lutego 2015

Notka

No heej, długo mnie nie było wiem, no ale zaczełam pisać takiego "One Shot'a" i straciłam poczucie czasu,  w każdym bądź razie, rozdział pojawi się jakoś tak w poniedziałek :) Dziękuję

Buziaki, Mercy :*

sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 4

~Mercedes~
Powoli szłam wzdłuż kortytaża. Zaczełam spowalniać kiedy wiedziałam że już jestem przy schodach.
-  Musimy się dowiedzieć z kim
................
- Dobry plan
................
Ale o co chodzi? Jaki plan? Już chciałam zbiec na dół i zapytać się ich o co chodzi, ale po chwili zrozumiałam że rozmawiają o mnie, chyba coś podejrzewają. Z nadzieją że nie usłyszeli mojej rozmowy, zaczełam schodzić po schodach.
- Już jeesteem ! - wrzasnęłam.
- Z kim gadałaś? - zapytał Jorge.
- yyyy... z Mamą - zkłamałam
- Mhmm... dobra oglądamy film
- Jasne, włączaj
Jorge podszedł do plazmy na śćianie i przycisnął kilka guzików i po chwili zacął lecieć film "Spadkobiercy". Okazało się że to naprawdę fajny film, i dużo się przy nim uśmialiśmy. Nadchodziła już 20:30 a film się skończył, więc postanowiliśmy pograć sobie w jakieś gry, i tak minęła nam cała noc...
             
               *Następny Dzień*
~Jorge~
Obudziłem się rano na kanapie, cały dom był brudny od kartonów po pizzy, puszek od napojów i dużo więcej. Spojrzałem się dookoła i zauważyłem Rugg'a śpiącego na fotelu z żelem do włosów w ręku (hahaha on to ma pomysły xD). Usiadłem i leniwie zacząłem się rozciągać, CHWILA, A GDZIE MECHI?!?!  Szybko wstałem i zazełem jej szukać, gdy mój nos wyniuchał nieziemski zapach naleśników. Weszłem do kuchni i  zastałem tam Mechi przygotowującą nasze ulubione śniadanie.
- Dzień Dobry - powiedziałem zaspanym głosem i uśmiechnąłem się do Mer.
- Ooo cześc, a grzyweczka jeszcze śpi? - powiedziała nakładając góre naleśników na mój talerz.
-Mhmm
- To ja idę go obudzić.

~Ruggero~
Mmmm, Mechita w bikini, taki sen to mógł by trwać wiecznie ale niestety ktoś musiał mnie obudzić.
- Rugguś, wstawaj ! - usłyszałem ten piękny głos lecz nie otwierałem oczu.
- Okej, więc ominą cię naleśniki.
Gdy tylko usłyszałem słowo "naleśniki" odrazu wstałem z fotelu i biegłem jak opętany do stołu.
- NAAAALEEEŚNIKIII - zacząłem wrzeszczeć.
- Przoszę
- Dziękuję
Odrazu "rzuciłem" się na posiłek.
- Chłopcy, ja idę się umyć i ubrać - powiedziała Mechi i szybko pobiegła na góre.

~Mercedes~
Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam korek, po chwili czułam jak tysiące małych, ciepłych kropelek spływa po moim ciele, sięgnełam po jagodowy żel pod prysznic i zaczełam się nim smarować. Kiedy wyszłam, ubrałam się w to, i zaczęłam układać sobie fryzurę. Po skończonym efektcie zeszłam spowrotem do salonu i odrazu usłyszałam gwizdanie, przyznaje, lekko się zarumieniłam. Już chciałam usiąść ale zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę - powiedziałam
Otworzyłam drzwi a w nich stali Facu, Alba, Samu, Toti, Lodo, Cande, Diego i Xabi, wszyscy albo trzymali butelke piwa albo jakieś imprezowe pierdoły.
- Zapraszam - powiedziałam a wszyscy odrazu wbiegli.
- IMPREEEEZAAAAAAA !!! - krzykneli wszyscy razem. Tsaa, zapowiada się długi dzień...

~Candelaria~
Jeju, Samu się cały czas na mnie patrzy! Muszę coś szybko wykombinować żeby się nie okazało że się zakochał, przecież on byłby załamany jak by się dowiedział że tak naprawdę kocham kogoś innego.
- Cześć, kochanie, o czym myślisz? - powiedziały jednocześnie Lodo i Mer.
- Tsaaa, o niczym - odpowiedziałam obojętnie.
- O Samu? - zapytała Mechi.
- Mhmm, bo chodzi o to że... wydaję mi się że ja mu się podobam ale ja do niego nie czuje tego samego - odpowiedziałam przytulając się do Mer.
- A może tak zadzwonimy do Yvonne? - zaproponowała Lodo.
- Do mojej kuzynki? Ale po co? - zapytałam.
- No, bo chodzi o to że jak on zobaczy Yvonne to ona zacznie mu się podobać i zapomni o tobie. Proste! - Lodo to dopiero ma pomysły, skąd ona ma pewność że ona mu się spodoba. Warto spróbwować.
- Więc kto ci się podoba?
- yyyyyy... Xabi - odpowiedziałam
- Aaaaaaaaa - zaczełyśmy piszczeć i skakać ze szczęścia.
- Ja Alba, Lodo i Tini napewno ci pomożemy, co nie? - rzekła Mechi
- Mhmm
- A tak w ogóle to gdzie Alba?
- Z Facu, całują się haha - powiedziała Lodo. My odrazu wybuchłyśmy śmiechem.

~Xabiani~
Jaka ona śliczna, Chwila co ja gadam przecież ona nigdy na mnie nie spojrzy ! Ogarnij się !
- Cześć stary, co tam? - podeszli do mnie Rugge i Diego.
- Nijak - rzuciłem obojętnie
- Znowu myślisz o Cande? - zapytał Rugg
- Mhmm
- To wiesz co? - zaczął Diego - My z chłopakami pomożemy ci ją zdobyć.
- Właśnie ! - przytaknął Rugg
- Dzięki, jesteśćie najlepsi.
- Heh, idziemy? - zapytał Diego
-Chodźmy
Naprawdę mam najlepszych przyjaciół że pomogą mi z Cande, nie wiem co bym bez nich zrobił.

~Mercedes~
Z przyjaciółmi bawiliśmy się świetnie. Alba i Facu szeptali sobie czułe słówka, Nico tańczył z ananasem w samych bokserkach i afro na głowie (ach ten Nico hahaha) Lodo cały czas gadała z Diego (uhuhu coś iskrzy :D) a Jorge nieustannie próbował zeswatać Xabiego i Cande, a mi zostało jedno do roboty.
- Rugg ! - krzyknęłam
Odrazu do mnie podbiegł.
- No co tam piękna? - mimowolnie zarumieniłam się choć zawsze tak do mnie mówił.
- Siedze sobie tak sama - zrobiłam minę zbitego pieska - pośiedział byś ze mną?
- Z tobą zawsze - powieział z uśmiechem.

               * Godzinę później *
Przez kolejną godzinę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
- A pamiętasz jak mieliśmy ponad 12 lat i razem z Jorge musieliśćie u mnie zostać na noc? - zapytałam
- No, haha noc pełna "wrażeń"
- Haha, a ty się wystraszyłeś tego menela z filmu śwpiewał o pasztecie, jeju nawet nie wiem dlaczego oglądaliśmy ten film - zaczeliśmy się śmiać.
- No co nazywał się "Pasztet i Menel" no a znasz mnie i Jorga hahaha
- Niesety...
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.
- Czekaj tu, ja otworzę - powiedziałam i ruszyłam do drzwi. Kiedy je otworzyłam, to kogo w nich zobaczyłam bardzo mnie zdziwiło...
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Już jestem ! Przepraszam że tak długoooo ! Ale w miare jest długi :)
Rozdział dedykuję mojej kochanej perełce Mechi Mechiś Lambre, misiuuuu wyzdrowiej szybciutko :* :) koooocham i wspieram.
Rozdział beznadziejny za to również przepraszam ;( ale no cóż...

Buziaki, Mercy :*

+ Wesołych walentynek

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 3 cz.2

~Ruggero~
Mechi położyła swoją głowe na moim ramieniu. Oh Yeah ! Punkt dla mnie !
Nagle zauważyliśmy że Jorge wstaję. Podszedł do głośnika, włączył muzykę i zaczął tańczyć "harlem shake", nie mogłem się powstrzymać i dołączyłem do niego a Mechi się poprostu turlała po podłodze jak oszalała i śmiała się na cały dom. Kiedy skończyliśmy nasz taniec zaczeliśmy się kłańiać jakbyśmy właśnie wystąpili na wielkiej scenie przed całym Buenos Aires.
- Brawo, brawo - zaczeła klaskać Mechi nadal się śmiejąc.

~Jorge~
Wiem że Mechi i Rugge ślicznie razem wyglądali pod tym kocem no ale, cisneło mnie na ten taniec więc musiałem...
Po skończonym "układzie", wróciliśmy wszyscy na swoje miejsca na sofie. Przez chwilę milczeliśmy ale nagle wybuchliśmy głośnym i energetycznym śmiechem, i to dokładnie w tym samym czasie.  Po chwili, usłyszeliśmy jak telefon Mer zaczął wibrować.
- Halo? - odebrała Mechi
- Poczekaj - powiedziała lekko nerwowa i przyłożyła komórke do ramienia.
- Chłopaki, ja za chwilkę wracam! - żekła i szybko pobiegła na góre.
- Ciekawe o co chodzi - zapytałem zaciekawiony Rugger'a
- Nie wiem, ale ona ostatnio często wychodzi żeby z kimś porozmawiać, i to chyba zbyt często - odpowiedział
- Musimy się dowiedzieć z kim - rzekłem- będziemy ją śledzić w domu, w sklepie,  gdziekolwieg tylko będzie.
- Dobry pomysł - zaczął Rugg - i w dodatku musimy jej odebrać naszego lodorożkoroba (od aut. To troll robiący lody)

~Mercedes~
       *Na górze, Rozmowa Mechi*
- Już jestem - wyszeptałam
- Mechi, kochanie, czemu szepczesz?
- Jestem u chłopaków, no i wiesz...
- Ale dlaczego nie możesz im o mnie powiedzieć?
- Tini, mówiłam ci już - westchnęłam - Dobra, spotkamy się jutro? - zapytała
- Ok, teraz ja muszę już lecieć papa
- Papa - odpowiedziała i się rozłączyła.
Kiedy się wkońcu rozłączyłam  westchnęłam. Przecież ona wie dlaczego nie mogę jej przedstawić, przynajmiej jeszcze...

--------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, beznadzieja :( przepraszam.
Ten rozdział również dedykowany Mechi Mechiś Lambre. Rozdział raczej nie długi.
Zaglądajcie na blog "ruggcedes.blogspot.com" jest nieziemski♡__♥ Nie wiem czy mam napisać One Shot'a ?
Buziaki, Mercy :*

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 3 cz.1

~Mercedes~
Jorge zaproponował mi i Ruggowi żebyśmy zostali u niego na noc. Oczywiśćie oboję się zgodziliśmy. Poszłam do łaźienki, przeczesałam jeszcze wilgotne włosy i przebrałam się w to. Zeszłam na dół i czułam na sobie spojrzenia chłopaków którzy już dawno byli przebrani i gotowi.
- Coś się stało? - zapytałam ich łagodnie.
- Pięknie wyglądasz - odpowiedział Rugg z uśmiechem.
- Dziękuję - odpowiedziałam czując że mam już rumieńce na twarzy. Usiadłam  na jednym z foteli obok chłopaków.
- Zimno mi - powiedziałam po jakimś czasie.
- Możesz iść ze mną pod koc, jeśli chcesz? - powiedział się kochany Rugg.
- Dziękuję - odpowiedziałam wstając i siadając obok chłopaka. Nie mogłam się powstrzymać i położyłam głowę na jego ramieniu, a on tylko się uśmiechnął. Nagle zauważyliśmy że Jorge wstaję...

--------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział dedykuję Mechi Mechiś Lambre, dziękuję że jesteś :*
Nie mam siły i jestem zmęczona ale dla ciebie pisałam ten rozdział perełko ;)
Next niedługo :)

Buziaki, Mercy :*

Rozdział 2

~Ruggero~
Zostało 10 minut do spotkania. Postanowiłem że wyjde trochę wcześniej. Po drodze postanowiłem zadzwonić do Jorga i wiecie co? Odziwo Jorge mi powiedział że już jest na miejscu ! Że co?!?!?! On przecież w parkach sam nie siedzi (bo się boi hahahaha :D)! No dobra nie miałem czasu na rozmyślenia o tym jak bardzo Jorge jest punktualnie więc po prostu schowałem IPhone'a do kieszeni i ruszyłem dalej.

               *3 minuty później*
- Hej stary ! - wykrzyczałem do Jorga
- Siema Rugge - odkrzyczał i zaczeliśmy robić te nasze "powitanie".

~Jorge~
Zaczeliśmy robić nasze "powitanie" z Ruggiem, polegało to na tym że śpiewamy głośno taką durną piosenke i potem skaczemy i takie tam...
- Hahahahahahahaha, wy się wogóle nie zmieniliśćie - usłyszeliśmy za sobą głośny śmiech, okazało się że Mechita przyglądała się tej całej sytuacii.
- Merce !!! - Spojrzeliśmy się na siebie złowrogo z Ruggem i rzuciliśmy się na nią i zaczeliśmy łaskotać.
- Niee ! HAHAHAHA przeestańciee ! - wrzeszczała przez śmiech Mechi - HAHAHAHA, Blanco, Pasquarelli !!! Litośći!. Niestety, Merce zdążyła nam ućiec więc nie mieliśmy innego wyboru jak tylko ją gonić. Biegliśmy i biegliśmy aż nagle Mechi się potknęła i wpadła do małej rzeczki na środku parku a ja i Rugg zwijaliśmy się ze śmiechu.
- No ha ha ! - powiedziała sarkastycznie cała mokra Mechita.
- Bo to jest śmieszne - odpowiedzieliśmy razem z przyjacielem, kontynuując się śmiać. Tak bardzo się chichraliśmy że nie zauważyliśmy jak dziewczyna pociągneła nas do siebie i chwilę później pływaliśmy razem z nią. To było wspaniałe ten nasz cały "bieg". 

             *2 godziny później *
Postanowiliśmy wkońcu pójść do mnie do domu i się wysuszyć i przebrać, bo dość już nam było siedzenie na trawie w mokrzych ciuchach.
Kiedy dotarliśmy pod mój dom, odrazu poszliśmy się wytrzeć i przebrać. Wiem, wiem myślisz sobie pewnie teraz "skąd on ma ich ciuchy!?!?" No to powiem wam tak, że oni są moimi najlepszymi przyjaciółmi na świecie i mam dla nich zapasowe ciuchy. Gdy byliśmy już przebrani, dzień zaczynał się stawać nocą więc zaproponowałem żeby Mechi i Rugg u mnie zostali na noc...

--------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak więc się prezentuję rozdział 2 :)
Oczywiśćie, beznadziejny (jak zawsze)
Następny rozdział spróbuję dodać jak najszybciej :) Dziękuję.

poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 1

~Jorge~
Dzisiaj robimy sobie taki wypad z chłopakami jak co miesiąc, dziewczyny też sobie gdzieś wychodzą więc wszyscy zajęci kumple mają spokój jak się "lekko" upiją, ale póżniej dziewczyny i tak się dowiadują. Tak szczerze to nie za bardzo chcę mi się dzisiaj iść na te spotkanie, zdecydowanie wolałbym gdyby byli tam tylko Mercedes i Ruggero, moi najlepsi przyjaciele. Poszłem się wykąpać a następnie sięgnełem po telefon na wyświetlaczu ukazało dużo sms'ów, po kolei zacząłem czytać wszystkie wiadomośći, okazało się że chłopacy i ich dziewczyny są chorzy więc nie mogą się dzisiaj spotkać. No super!. Ej, ale przecież nie otrzymałem sms'a od Mechi albo Rugga więc to musi oznaczać że nie są chorzy ! Oh Yeah ! Szybko zaczełem pisać do moich przyjaciół.

Do Mechimiś Harribo ♡:
Cześć Meruś, spotkamy się we trzy z Ruggiem?

Od Mechimiś Harribo ♡ :
Jasne, przekaże Ruggowi. To do zobaczenia :D

Nie wiem dlaczego ale skakałem ze szczęśćia.

~Mercedes~
Tak się ciesze że mogę spędziç ten wieczór z moimi dwaj chłopcami. Po tym jak dostałam sms od Jorga momentalnie zaczełam pisać do Rugga.

Do Kochana Grzyweczka ;D :
Cześć Rugg, Jorge kazał przekazać żebyśmy się dzisiaj spotkali tak we trójke, to co zgadzasz się?

Od Kochana Grzyweczka ;D :
No pewnie śliczna, już idę się szykować ;)

Do Kochana Grzyweczka ;D :
Dziękuję :* ♥

Odłożyłam telefon i pobiegłam na góre się ubierać. Wybrałam idealną czerwoną sukienkę i piękne czarne buty na koturnie, po tym miałam jeszcze czas na makijaż i fryzurę.

~Ruggero~
No wkońcu nadszedł ten dzień tylko ja, Mechi i Jorge. Nie żebym się jakoś strasznie cieszył z tego że moi przyjaciele są chorzy no ale strasznie nie chciało mi się iść na to spotkanie z chłopakami. Popatrzyłem się na godzinę "Co już 11:00 ? Mam tylko godzine" szybko pobiegłem na górę po żel i lakiery...

--------------------------------------------------------------------------------------------------
No Hejoo, tak o to przezentuje się rozdział jeden. Wiem, wiem, beznadziejny i prawie tylko pisze smsy tu i w dodatku jestem spóźniona :(( no ale cóż postaram się dzisiaj dodać kolejny rozdział :)

(p.s. Nie Mechi i Rugg nie są razem, JESCZE :D )

Buziaki, Mercy :*