~Mercedes~
W drzwiach stała Tini, cała uśmiechnięta i radosna.
- Tini ! Ale co tu robisz? - zapytałam szepcząc.
- No jak to co? Miałyśmy się przecież spotkać, a tak w ogóle to nie myślisz że to czas żeby chłopaki wkońcu poznali prawdę?
- Masz rację, to już pora no... ale... - westchnęłam.
- Mechi... - Tini spojrzała na mnie zabójzym wzrokiem.
- Ok, ok....
Weszłam do środka i ogłosiłam cisze, momentalnie wszyscy ucihli.
- Chciałabym wam kogoś przedstawić.
Tini, wejdź ! - powiedziałam.
~Jorge~
Do salonu weszła przepiękna szatynka o cudnych brązowych oczach.
- Cześć - przedstawiła się dziewczyna.
- To jest Martina, moja przyjaciółka, ukrywam ją od ponad 5 miesięcy już, ale uznałam że to już czas przestać udawać - powiedziała Mechi.
Nie wiedziałem dlaczego Mer miała by ukrywać Martine przed nami, przecież nie zrobilibyśmy jej afery, ale... może coś więcej za tym jest?
- Cześć, jestem Jorge - podeszłem do Martiny - Martina, tak?
- Tak, ale mów mi Tini - uśmiechneła się nieśmiało.
- No więc zapraszam u mnie w domu !
- Ej no, impreza dalej trwa ! - wrzasnął Facu i znowu włączył muzykę, pomyślałem że to dobra okazja żeby zbliżyć się do Tini i zaprosiłem ją do tańca, oczywiśćie, zgodziła się i tak przemineła mi prawie cała impreza...
~Mercedes~
No niby wszystko przyjeli w miarę dobrze, no ale już to widzę, będą pytać dlaczego ukrywałam Tini, czy się ich bałam i takie tam... No ale jak się dowiedzą prawdy to na 100% mnie wyśmieją i napewno będą komentarze jak "Na serio? Hahaha" i "To by niczego nie zmieniło hahaha", ale cóż, zasłużyłam sobie. Tsaa, Jorgusiek chyba upatrzył sobie Tinite, no świetnie...
- Hej - podszedł do mnie Rugg - Co tam?
- Nic - odpowiedziałam smutnie.
- Posłuchaj, nie jesteśmy na ciebie źli.
- Nie?
- Nie
Siedzieliśmy tak chwilę w niezręcznej ciszy a ja wyglądałam jak bym miała wybuchnąć płaczem.
- Chodź tu - powiedział Rugg i przyciągnął mnie do siebie i przytulił ja tylko wtuliłam się mocniej w jego tors, on zawsze wie co mi jest i to bez słów.
- Dziękuję że jesteś - wyszeptałam
- Zawszę będę - odszeptał i delikatnie mnie pocałował na głowie.
Przez prawie dwie godziny siedzieliśmy przytuleni do siebie, i rozmawialiśmy o wszystkim kiedy Jorge nas zawołał żebyśmy się spotkali nad basenem w ogródku. Poszliśmy do ogródka i odrazu usiadłam obok Rugg'a, Lodo i Diego (z przyzwyczajenia)
- No to co? Gramy w pytanie ! - krzyknął jak widać szczęśliwy Nico.
- Taaaaak - wykrzyczeli wszyscy.
- Dobra ja zaczynam - powiedziałam
- Xabi... - zaczełam
- O nie! Już się boje!
- Czy podoba ci się Cande? - ona tylko spojrzała na mnie wzrokiem typu "zamorduje cię!"
- Tak szczerze to... Tak ! I to bardzo !
- Naprawdę?- zapytała Cande
- Mhmm
Ona tylko podeszła i go pocałowała i już są oficjalnie razem :D ( i nawet mi nie podziękowali Foch na 5 minut ) No ale widać że Samuka jest smutny :/ eeee tam znajdziemy mu inną.
- Okej, teraz do Jorga, czy zapytasz Mechi za mnie? - zapytał Xabi
- Owszem, Mechi, dlaczego ukrywałaś Tini? - no super ! Musiał o to zapytać!
- Yyyy... ja... no...
Na szczęście przerwał mi telefon Rugg'a, podobno dostał ważny telefon i musieliśmy przerwać na chwilę gre.
~Ruggero~
(Rozmowa - S : Strażak R : Rugg)
R: Hallo?
S: Czy to pan Ruggero Pasquarelli?
R: Tak, a co?
S: Dobry wieczór, jestem oficer Antonio Velzaquez, strażak, chciałbym poimformować o przykrym wypadku który zaszedł u pana w domu...
R: Wypadek?!?!
S: Tak, niestety pana dom zalała woda, przyczyną jest nie zakręcona woda w łazience i za dużo włączonych urządzeń elektronicznych, które po kontaktcie z wodą zrobiły lekkie uszkodzenia, wypadek spowodował 12-letni Leonardo Pasquarelli, nie zrobił sobie krzywdy ale jest w poważnych kłopotach.
R: Co? Ale co Leonardo robił w moim domu? Kto go wpuśćił?
S: Niestety nie wiemy, lecz dobre wieśći są takie że uratowaliśmy sporą część pana rzeczy, a Leonardem zajmują się pana rodzice.
R: Dziękuję, kiedy mam się zjawić po rzeczy?
S: Bez pośpiechu, trzymamy je u siebie w biurzę na "Madrytckiej 42"
R: Dobrze dziękuję, dowidzenia
S: Dowidzenia
-------------------------------------------------
Zatopiłem twarz w dłoniach, załamany.
- Rugg, co się stało? - zapytała troskiliwie Mechi.
- Leonardo... on...
- Co z Leonardo? - teraz Jorge był ciekawy.
- Do cholery! Był u mnie w domu i spowodował powódź, pewnie ukradł mi klucze złodziej pieprzony! Ku**a, jak znajde tego gnoja przejade traktor na jego pysku!
- Oj Ruggiś - zaczeła Mer - Możesz mieszkać u mnie jak długo sobie tego zapragniesz, mam wystarczająco dużo miejsca, a paparazzi nie będą nas śledzić przecież, nie wiedzą gdzie mieszkam, Sergio trzyma to w sekrecie.
- Naprawdę? Mogę?
- Pewnie, jutro pojedziemy po twoje rzeczy.
- Dziękuję że mi pomagasz
- I zawsze będę - uśmiechneła się
Ja ją przytuliłem, i zaproponowałem żebyśmy kontynuowali gre...
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział całkiem całkiem :)
Dedykuję Mechiś, Wercikowi i Klaudii :)
Klaudia, przeczytałam twojego bloga i jestem zachwycona, fabuła jest świetna i opowiadanie cudowne ale po prostu net mi się mulił i nie miałam jak skomentować :)))
Zapomniałam powiedzieć :
* Ekipa z mojego opowiadania są sławni a za co, to powiem później :3
MUAHAHA gra będzie kontynuowana :D jestem okropna przepraszam :(
Mechiś, dłuuuugo oczekiwany rozdział :D pisany z myślą o tobie ♥...
Wercik, nowy "Mi Amor" cuuudny ♥
To do nexta :*
Buziaki, Mercy :*